Elka
moderator
Dołączył: 19 Kwi 2007
Posty: 315 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nikąd?
|
Wysłany:
Wto 17:26, 19 Cze 2007 |
|
W pierwotnym założeniu miała być to tylko moja pseudo-filozofia spisana do jakiegoś starego zeszytu, którego chciałam schować gdzieś głęboko w szufladzie. Niestety nie udało się, napisałam początek, zakończenie jakoś samo sie napisało i włala ;] Wyszło jakieś dziwne opowiadanie, ale ze względu na przesłanie tu przepiszę (;
Dedykuje je całkowicie wszystkim.
Przyjacielom, wrogom i innym ;]
Całun
W dusznej piwnicy przepełnionej wonią olejku cynamonowego siedzieliśmy wszyscy. Jak zawsze z głośników wieży wydobywała się muzyka. Bardzo różnorodna - każdy przecież lubi coś innego, różnimy się od siebie i to jest piękne.
Można powiedzieć, że każdy człowiek z przyjściem na świat dostaje kawałek białego płótna, na którym maluje, często nieświadomie, obraz swojego życia. Każdy jest malarzem swojego losu.
Dzieci patrzą na całkiem białe płótno i puszczając wodze wyobraźni kolorują je. Malują paluszkami moczonymi w w kolorowych farbach. Zachwycają się odcieniami, możliwością ich wyboru.
Z wiekiem człowiek staje się bardziej wyrafinowany - zaczyna używać pędzli. Urządzeń trudniejszych w użyciu, lecz dokładniejszych, precyzyjniejszych. Z kolorami także jest inaczej. Tracimy możliwość dobrowolnego ich wybierania. Malujemy miłością, strachem, nienawiścią, niepewnością, żalem, złością, chęcią próbowania nowych rzeczy...
W pewnym momencie kolory mogą zacząć ciemnieć w niesamowitym tempie i zanim się zorientujemy, nasz obraz z kolorowej mozaiki malowanej dziecięcymi rączkami zamienia się w krajobraz w odcieniach szarości.
Każde płótno jest inne, niektórzy potrafią stworzyć wielkie dzieła, niektórzy niestety nie. Nie umieją oni odpowiednio dobrać kolorów-emocji oraz pędzli-decyzji i obraz nie wychodzi taki, jakiego się spodziewali. Patrząc na efekt próbują ukryć swój ,,anty-talent'' i chowają się przed światem, odrzucani przez malarzy, którzy nie potrafią docenić indywidualnej sztuki.
On był właśnie takim niedocenianym artystą. W wątłym świetle świecy doskonalił swoje dzieło. Doprawiał odrobiną już prawie zapomnianego szczęścia. Chciał przynajmniej stwarzać pozory, chciał zostawić przynajmniej jedno ,,kolorowe'' wspomnienie.
Kochał czerwień. Na jego płótnie nie było jej wcale. Czerwoną farbę już dawno temu zgubił, a szary strach hamował dostęp do źródła drugiej... może lepszej? Własnej krwi.
Tylko niektórzy mogli zobaczyć jego prawdziwe ja. Byłam w kręgu wybranych.
Szczerze powiedziawszy, każdemu pokazywał inną maskę. Cały czas wmawiałam sobie, że to tylko mi pokazuje ta prawdziwą, ufałam mu.
- Przepraszam - wyszeptał i upadł na podłogę. Zostawił mi tylko swoje płótno wymalowane w jego ogromnych, ciemnych oczach.
"A całe życie jest po to byś wiedział,
że masz nadzieję, wiarę, siłę w siebie.
Twoje Martwe Myśli poszły dawno spać
Pochowane gdzieś wśród czterech ścian" Rh+ - Martwe Myśli
Zapomniałam dodać, że w tym najbardziej chodzi o filozofią itepe. [: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|